W świecie, który ceni logikę, planowanie i analizę, łatwo zapomnieć o jednym: emocje to nie „przeszkadzacze”, ale system nawigacyjny.
Często słyszymy, że ktoś jest „zbyt emocjonalny”, „histeryczny”, „kieruje się emocjami” i raczej nie jest to komplement. Warto jednak podejść do emocji jak do źródła informacji o sytuacji, w której się znajdujemy:
Złość może mówić: „Twoje granice są przekraczane” – to znak, że muszę zadbać o bezpieczeństwo!
Smutek: „Coś ważnego zostało utracone” – co w moim życiu ma na prawdę znaczenie, o co chcę dbać?
Frustracja: „Staram się, ale nie ma efektu” – być może trzeba odpocząć, a może czas pomyśleć o innym celu?
Spokój: „To co robisz, jest dobre i w punkt!” – pamiętaj, aby o to dbać i to powtarzać!
Emocje to sygnały z wnętrza. Czasem nie są wygodne, ale zawsze są prawdziwe (w odróżnieniu od naszego umysłu, który potrafi interpretować, wymyślać, konfabulować, wypierać). Ignorowanie emocji, to jak ignorowanie bólu brzucha – możemy udawać, że go nie ma, ale po co? Czy nie lepiej zmienić dietę lub udać się do lekarza? Przecież chcemy, żeby było nam dobrze.
Słuchając emocji, zbliżasz się do siebie. Wiesz, co czujesz, czego potrzebujesz, gdzie kończysz się Ty, a zaczyna świat. Emocje są w gruncie rzeczy bardzo logiczne – pytanie czy umiesz je zauważyć i zrozumieć.
Zatrzymaj się dziś na chwilę i zapytaj siebie: „Co teraz czuję?” – to dobry początek.